Tekst: Natalia Dziak, zdjęcia: Szymon Kucharski, Luiza Pawłowska


Gdy na horyzoncie pojawiły się wakacje i większość uczniów stanęła do walki z przytłaczającą atmosferą końca roku szkolnego, klasa 3g wraz z wychowawczynią, p. prof. Patrycją Malanowicz oraz z p. prof. Szymonem Kucharskim wybrała inną walkę. Walkę z wiatrem, a może raczej z jego brakiem.

We wtorkowe popołudnie 4 czerwca, pozostawiając za sobą próbną maturę z matematyki, radośnie wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy w kierunku Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Do Resortu Niegocin dotarliśmy już po zmroku (trzeba przyznać, że woda i wieczorna ciemność stanowią przejmujące połączenie). Tam spotkaliśmy się z organizatorami naszego rejsu i instruktorami ze Szkoły Żeglarstwa “Busola”, z Panem Mikołajem Matusiakiem na czele. Tego dnia stanowczo nie było już czasu na stawianie żagli, ale każdy mógł utożsamić się z nowym statusem – członka załogi – kładąc się do snu w swojej koi.

W środę rozpoczęła się prawdziwa przygoda – nasza pięciojachtowa flota wyruszyła w rejs, który rozpoczął się oczywiście na tafli jeziora Niegocin. Na naszej trasie co rusz pojawiał się kanał czy most, więc każdy miał szansę nauczyć się, jak należy składać i stawiać maszt. Pierwszym miejscem postoju były Mamerki – tam każda załoga ugotowała dla siebie obiad, a następnie cała klasa wybrała się na zwiedzanie dawnych niemieckich bunkrów. Wycieczkę prowadził doświadczony miejscowy przewodnik, Pan Henryk Dziadek. Oprócz zwiedzania historycznych budowli, mogliśmy nacieszyć się zieloną panoramą Mazur, obserwowanych z wysokiej wieży widokowej. Po tej krótkiej wycieczce wróciliśmy za stery i pod wieczór, po nauce zawrotek przy sprzyjającym wietrze, zacumowaliśmy w Kętrzyńskiej Przystani. Na miejscu mogliśmy popływać w jeziorze – i to nie byle jakim, bo w samych Mamrach – oraz wspólnie zjeść i pośpiewać przy ognisku.

Plan na czwartek był ambitny – wyprawa do Centralnego Ośrodka Sportu w Giżycku z przystankiem po drodze w Sztynorcie. Nie obyło się jednak bez przeszkód – przez awarię silnika, jedna z załóg musiała być… holowana przez inny jacht. W Sztynorcie zjedliśmy obiad i obejrzeliśmy pałac Lehndorffów. Nasze miejsce docelowe uległo jednak zmianie i wieczorem byliśmy z powrotem w Resorcie Niegocin. Co wcale nie znaczy, że było nudno! Integrowaliśmy się klasowo, grając w czołgi i flagi oraz przyśpiewując przy ognisku.

W piątek wszystkie załogi stawiły się na apelu w bojowym nastroju – czekała nas bowiem regatowa rywalizacja! Zadanie nie było łatwe, gdyż pogoda, choć ładna, nie sprzyjała szybkiej żegludze. Wszystkim udało się przekroczyć linię startu, co do przekroczenia linii mety… Cóż… Pierwsze miejsce zajęła załoga jachtu “Piccolo”, za nią “Mi Vida” i tuż tuż, prawie ex aequo, “Hayway”. “Ekstaza” i “Full Credit” nie ukończyły oficjalnie wyścigu (wiatr na jeziorze ustał zupełnie), ale na szczęście znalazły się w Resorcie, razem z pozostałymi jachtami. Po niemal trzech dniach, w trakcie których można było zżyć się ze swoim nowym, pływającym domem, przyszedł czas na sprzątanie. To zadanie umiliła nam niespodzianka w postaci kilku rundek po jeziorze na bardzo szybkiej motorówce.

Wielu z nas z pewnością chętnie zostałoby pod żaglami na dłużej. Podczas pożegnania nawet niebo zdawało się smucić, lejąc na nas mżawkę łez. To była niezwykła klasowa wycieczka, jednocześnie relaksująca i aktywna, a kto wie, może dla niektórych stała się inspiracją do związania się z żeglarstwem na dłużej.

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz