W tym roku przypada 125. rocznica urodzin, 85. rocznica śmierci i 25. rocznica beatyfikacji błogosławionej siostry Alicji Kotowskiej CR (zmartwychwstanki), absolwentki naszej szkoły, którą ukończyła egzaminem dojrzałości zdanym w 1918 roku. W tamtym czasie szkoła miała status szkoły prywatnej i działała pod nazwą Ośmioklasowej Szkoły Żeńskiej Pauliny Hewelkówny, a wspomniana abiturientka nazywała się wówczas Maria Jadwiga Kotowska, dla rodziny i przyjaciół – Marylka.

Z zachowanego świadectwa dojrzałości nie wynika, żeby Marylka była uczennicą wybitną, natomiast wyraźnie ukazują się jej inklinacje religijne (ocena celująca z religii) i patriotyczne (ocena celująca z historii Polski). Inklinacje te dawały znać o sobie już w trakcie nauki szkolnej, przejawiały się przede wszystkim młodzieńczym entuzjazmem dla budzących się w kraju nastrojów wyzwoleńczych. Zapamiętany został incydent, kiedy to Marylka jako prowodyrka doprowadziła do ucieczki całej klasy (czy wręcz całej szkoły) z lekcji celem – jak twierdzą dostępne źródła – powitania Józefa Piłsudskiego na Dworcu Wiedeńskim w Warszawie. Jeżeli tak, to możliwe, że dziewczynki brały udział w szalonym epizodzie, gdy rozentuzjazmowana młodzież wyprzęgła konie z powozu Marszałka i sama go ciągnęła pośród okrzyków i wiwatów. Inicjatorce patriotycznych wagarów groziło wydalenie ze szkoły, w jej obronie musiał interweniować ojciec. 

W szkole Marylka przeżyła też przygodę wielkiej przyjaźni z koleżanką szkolną, Marią Przybyłowicz. Dwie Marylki stanowiły nieodłączną parę i wciąż miały sobie coś do powiedzenia. Przyjaźń ta przetrwała lata i zaowocowała wspólnym wyborem przyszłości. Chociaż nie od razu.

Pierwotnie Marylka wybiera zawód lekarki. Po maturze, jesienią 1918 r., aplikuje na Wydział Lekarski Uniwersytetu Warszawskiego, pisze w króciutkim życiorysie (połączonym z listem motywacyjnym): (…) W 1910/11 roku zdałam do 2giej klasy na pensyę pani Pauliny Hewelke. Do szkoły tej chodziłam 7 lat. 24 czerwca 1918 roku po złożeniu egzaminów otrzymałam świadectwo dojrzałości. Będąc już w 5 klasie postanowiłam kształcić się na lekarkę. Innych ważniejszych faktów w życiu mym nie było.

Marylka zostaje przyjęta i rozpoczyna studia na Uniwersytecie. W tym samym roku wstępuje w szeregi członków Polskiej Organizacji Wojskowej. Gdy w 1920 r. Armia Czerwona napada na Polskę, przez 8 miesięcy pełni służbę jako sanitariuszka Czerwonego Krzyża w szpitalach wojskowych. Jej ofiarność i poświęcenie zostają zauważone i nagrodzone krzyżem „Polonia Restituta”

W 1922 roku, będąc na trzecim roku studiów, wstępuje do Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego zainspirowana do tego przez Marię Przybyłowicz, która zdecydowała się na ten krok już wcześniej. Marylka Kotowska przyjmuje imię zakonne Alicja. Zgodnie z wolą matki przełożonej przerywa studia. Zawsze posłuszna, pokorna, pracowita i wyciszona, pomyślnie przechodzi przez kolejne stopnie zakonnych wtajemniczeń, zdając w grudniu 1922 r. egzamin kanoniczny. W lutym 1923 r. rozpoczyna nowicjat, a w lutym 1924 r. Alicja składa pierwsze śluby zakonne.

Wraca na Uniwersytet, tym razem – z polecenia przełożonych zakonnych – na kierunek matematyczno-przyrodniczy. Uniwersytecki dyplom magisterski otrzymuje w kwietniu 1929 r., a dyplom nauczyciela szkół średnich w 1931 r. Zostaje wychowawczynią 32 uczennic i nauczycielką chemii oraz pielęgniarką w zespole szkół prowadzonym przez Zmartwychwstanki na warszawskim Żoliborzu.

Po śmierci dyrektor tej placówki w 1934 r., siostra Alicja została zgłoszona w kuratorium na wakujące stanowisko dyrektorki szkół. Władze odrzuciły jednak kandydatkę ze względu na młody wiek i małe doświadczenie w pracy szkolnej. Przełożona Zgromadzenia zdecydowała więc wysłać ją do Wejherowa na Kaszubach, gdzie – w ramach organizowania polskiego szkolnictwa po latach niewoli pruskiej – Zmartwychwstanki postanowiły przejąć od władz miasta i prowadzić upadający zespół szkół, w skład którego wchodziły: Przedszkole, Szkoła Powszechna, Żeńskie Gimnazjum Ogólnokształcące, internat i klasy końcowe z likwidowanego Gimnazjum Miejskiego. Siostra Alicja jako dyrektorka szkół i przełożona wspólnoty w Wejherowie okazała się wspaniałą organizatorką. Szkoły uzyskały w 1936 r. prawa państwowe, działał chór, drużyna harcerska, organizowane były wycieczki, pielgrzymki, obozy, koncerty, uroczystości patriotyczne. Siostra dyrektorka promiennie uśmiechnięta zyskała sobie serca młodzieży, rodziców i grona nauczycielskiego oraz uznanie władz oświatowych.

Wkrótce jednak radość z osiągnięć tej pracy u podstaw zaczęły przyćmiewać gromadzące się na polskim niebie czarne chmury i groźne pomruki zbliżającej się ku Polsce burzy wojennej. Żywioły niemieckie, mocne i czynne na polskim Wybrzeżu, a zwłaszcza w Gdańsku i w Wejherowie, coraz butniej i coraz jawniej dawały o sobie znać, w szczególności poprzez agenturę III Rzeszy. Uwagi agentów hitlerowskich nie uszła osoba siostry dyrektorki – jej żywa działalność oświatowo – wychowawcza, patriotyczna i repolonizacyjna wśród młodzieży, a pośrednio też pozostałej części miejscowego społeczeństwa, co skutkowało wpisaniem siostry Alicji na niemiecką listę przeciwników Rzeszy. 

1 września 1939 r. wybuchła wojna i wzięła na celownik nie tylko szkołę, ale również jej dyrektorkę. Po wybuchu wojny szkoła nie ruszyła, ale siostra Alicja, zaprawiona do działania, zaczęła organizować system pomocy dla potrzebujących. Zamiast ławek w salach stanęły łóżka. Nocowano potrzebujących i rozdawano posiłki z kuchni klasztornej 

Niestety, na mocy jednej z pierwszych niemieckich decyzji w Wejherowie zlikwidowano szkołę i zakład sióstr. Obawiając się grabieży i profanacji przedmiotów liturgicznych znajdujących się w kaplicy klasztornej, siostra Alicja poleciła je umieścić w skrzyni i zakopać w przyklasztornym ogrodzie. 

Niedługo po zakończeniu kampanii wrześniowej okazało się, że wśród pracowników zatrudnionych w szkole ukrywa się ktoś, kto szpieguje dla Niemców. Szkolny woźny Franciszek Pranga, któremu powierzyła ukrycie w ogrodzie skrzynki z cenniejszymi przedmiotami kultu, nie tylko wskazał miejsce Niemcom, ale i po tym wydarzeniu donosił. Uważnie przyglądał się działaniom s. Alicji i systematycznie zdawał raport z jej zaangażowania. Życzliwi jej ludzie przyszli ją ostrzec, ale s. Alicja, jako przełożona, nie mogła zostawić innych sióstr. „Nie narażę ich na więzienie lub śmierć za cenę ratowania własnego życia” – mówiła. I została, wykonując swoje codzienne obowiązki.

Została aresztowana przez gestapo 24 października 1939 r. i osadzona w wejherowskim więzieniu. W ostatnich słowach skierowanych do sióstr przed wyprowadzeniem z domu, przekazała przebaczenie dla Franciszka. Siostrom udało się jeszcze przekazać do więzienia paczkę dla niej za pośrednictwem jednej z uczennic. Siostra Alicja przesłała im pozdrowienia i błogosławieństwo. Ostatnie chwile jej pobytu w wejherowskim więzieniu, opisał już po wojnie inny więzień. 11 listopada, w dzień Odrodzonej Rzeczpospolitej, skazanych wezwano na dziedziniec. Była wśród nich siostra Alicja i grupka wystraszonych dzieci żydowskich. Zakonnica podbiegła do dzieci, uspokoiła je, dwoje wzięła na ręce i spokojnie wsiadła do podstawionej ciężarówki. Samochód skierował się w stronę lasów piaśnickich, które hitlerowcy wybrali na miejsce straceń. Tu została rozstrzelana. Jej zwłok nigdy nie odnaleziono, bo Niemcy chcąc zatrzeć ślady, w 1944 r. wykopywali i palili zwłoki. Jedynym dowodem, który pozwolił ustalić w przybliżeniu miejsce pochówku, był duży, czarny różaniec, odkopany po wojnie w zbiorowym grobie nr 7 w Piaśnicy. 

W 1991 r. rozpoczęto proces beatyfikacyjny, ukoronowany 13 czerwca 1999 r. Wśród 108 męczenników II wojny światowej, ojciec święty Jan Paweł II, beatyfikował również siostrę Alicję Kotowską, jako pierwszą spośród Męczenników Piaśnickich.

bł. Alicja Kotowska – obrazek beatyfikacyjny