Tekst: Przemysław Spytek
Zdjęcia: Ewa Nizińska, Joanna Bobkowska
Dramatis personae: klasa 3C, p. Bobkowska, p. Nizińska, Stanisław Wyspiański, Stefan Banach, Marian Rejewski, Tadeusz Boy-Żeleński, hejnalista i inni…
Słowa kluczowe: Kraków, niefortunnie, prezbiterium, kabaret, syfilis, secesja, absynent (nie mylić z abstynentem).
Nasza eskapada do Krakowa zaczęła się o brzasku porannego słońca, gdy na Dworcu Centralnym zebraliśmy się w komplecie i pod czujnym okiem naszych wspaniałych Pań Profesorek ruszyliśmy w nieznane. Po pokonaniu setek kilometrów żelaznych torów mogliśmy wpłynąć na szeroki przestwór krakowskiego rynku i zainaugurować naszą wycieczkę. Niefortunnie, na widok grupy z Warszawy, krakowskie niebo zasmuciło się i już nie tylko na Brackiej padał deszcz.
Przez wysokie stężenie miejsc, które mieliśmy do zobaczenia naszymi mat-fizo-infowymi oczkami od razu zaczęliśmy zwiedzać. Tak właściwie, zaczęliśmy tuż po obliczeniu pionowej składowej prędkości tatarskiej strzały, która dosięgnęła hejnalisty. Nasza nauczycielka matematyki, wierna fanka fizyki, uświadomiła nas, że w rozwiązaniu tego problemu należy użyć zasady zachowania chronologii, gdyż wieża powstała po najeździe Tatarów.
Do wszystkich miejsc dzielnie prowadzili nas piloci wycieczki, czyli odważne osoby, które zgłosiły się na jednej z godzin wychowawczych. Wzorcowo utrzymywali grupę w zwartym szyku i tylko raz nie udało im się znaleźć wejścia. Lecz ze zlokalizowaniem drzwi do Pawilonu Wyspiańskiego miałby problem sam Bilbo Baggins. Przed każdą z atrakcji deklamowane były referaty, przygotowane przez członków wyprawy. Jedna z naszych nauczycielek przekazała nam, dwie panujące zasady: nie mówimy gdy jedzie tramwaj oraz zakaz czytania z telefonu. O ile pierwszej staraliśmy się przestrzegać, o tyle drugiej większość osób nie posłuchała.
W czasie wystąpień dowiedzieliśmy się między innymi na co umarł Wyspiański, co w Krakowie robił Banach, a także o absynenckim życiu krakowskiej Bohemy artystycznej. Poszerzyliśmy swoją wiedzę na temat polskich kryptologów, dając jednocześnie ukłon naszemu informatycznemu profilowi. Zostaliśmy uświadomieni również, że nie każdy budynek z kwiatkami i listkami na fasadzie jest wykonany w stylu secesyjnym.
W mieście Kraka odwiedziliśmy pokaźną liczbę kościołów. Na szczęście w naszych szeregach znajdował się prawdziwy ekspert od katolickich świątyń. Posiadał on wiedzę tajemną, między innymi o tym czym jest prezbiterium. Właśnie za jego sprawą kościół Mariacki, bazylika Franciszkanów, kościół św. Anny, św. Piotra i Pawła oraz św. Andrzeja nie zlały nam się w jedną wielką katedrę, podobną do tej z animacji Bagińskiego. Poznaliśmy również kulturę żydowską zwiedzając synagogi: Starą i Remuh, znajdujące się na Kazimierzu. Chociaż dla nas najdoskonalszym dotknięciem sacrum, pomimo niefortunnych cen, było schrupanie zapiekanek przy Okrąglaku.
Podczas wyczekiwanego wyjazdu nie obcowaliśmy jedynie ze sztuką sakralną. Udaliśmy się do Galerii Sztuki XIX i XX w. w Sukiennicach oraz do Muzeum Sztuki
Nowoczesnej MOCAK. W czasie wolnym, który nam się po prostu należał, żywiołowo dyskutowaliśmy na temat obejrzanych dzieł. Jednak prawdziwe doświadczenie sztuki wysokiej zobaczyliśmy w Piwnicy pod Baranami. Natchnieni wszystkimi wykonami i niesieni ostatnimi dźwiękami „Dezyderaty” pomyśleliśmy wszyscy jak jeden mąż, że ten wieczór nie może się dla nas skończyć, więc poprosiliśmy nasze nauczycielki o afterek.
Ostatni dzień był inny, ponieważ czuliśmy krakowski spleen spowodowany myślą, że tak mało czasu zostało do końca. Nie zmieniła się tylko jedna rzecz- podczas porannego posiłku ktoś włączył czajnik, co spowodowało strzelenie korków. I tak, widząc ciemność, spożyliśmy nasze ostatnie krakowskie śniadanie.