Tekst: Karolina Chojnacka
Zdjęcia: Edyta Nałęcz-Dźwigała
W dniach 27.09-3.10 w naszej szkole odbyła się wymiana z uczniami z francuskiego liceum Saint-Sernin. Cóż to była za przygoda! Pierwszy raz spotkaliśmy się z korespondentami na lotnisku w Tuluzie, a niepewność i ekscytacja mieszały się ze sobą, gdy byliśmy przydzielani do naszych rodzin. Niektórzy z nas pierwszy raz brali udział w takim przedsięwzięciu, dla innych była to okazja do porównania poprzednich doświadczeń.
Samo liceum zrobiło na nas ogromne wrażenie. Zupełnie inaczej – mówili uczniowie. Szkoła dzieliła się na dwie części: starszą i bardzo nowoczesną. Dodatkowo stołówka, biblioteka z czytelnią i sale do ćwiczeń znajdowały się w oddzielnych budynkach. Klasy lekcyjne były mniejsze od naszych, jednak bardzo dobrze wyposażone. Zaszczytną funkcję centrum pełnił ogromny dziedziniec, na którym uczniowie spędzali przerwy, oraz nieduży obszar zieleni, który został specjalnie przystosowany do wypoczynku.
Na co dzień mieszkaliśmy w Tuluzie – mieście na południowym zachodzie Francji. Miejsce to znane jest również pod nazwą La ville rouge. Oprócz Tuluzy mięliśmy okazję zobaczyć również okoliczne miejscowości takie jak: Carcassonne i Albi oraz nawiązać nowe znajomości.
Każde miasto było inne i zaskoczyło nas swoim pięknem oraz bogatą historią. Kameralne uliczki, małe kafejki, niesamowite katedry oraz pyszne jedzenie – te przymiotniki idealnie oddają charakter tych miejsc.
Przez cały tydzień uczyliśmy się tamtejszego schematu dnia. Uczniowie zaczynali często lekcje o ósmej, a kończyli późnym popołudniem. Czasem zajęcia trwały nawet do osiemnastej. Godzina lekcyjna w ich przypadku faktycznie trwa sześćdziesiąt minut, a dwugodzinna przerwa obiadowa nie jest mitem. Dodatkowo jeśli ktoś lubi słodkości, to zapraszam do Francji – bułeczki z czekoladą, croissanty, makaroniki i wiele innych pyszności, na wyciągnięcie ręki.
Oprócz wycieczek i zwiedzania spędzaliśmy dużo czasu w towarzystwie naszych korespondentów, ucząc się języka, obserwując ich życie, które bardzo różni się od naszego, a przede wszystkim cały czas świetnie się bawiliśmy. Mieliśmy również okazję wziąć udział w zajęciach z osobami, które od niedawna mieszkają we Francji i dopiero zaczynają uczyć się języka francuskiego. Dzięki temu mieliśmy styczność z kulturami z całego świata.
Tym bardziej pożegnanie było bardzo trudne. Ciężko rozstać się z nowymi przyjaciółmi i wrócić do codzienności. Coś się kończy, coś zaczyna – na szczęście takie chwile na zawsze zostają w naszej pamięci…
Ale przecież to jeszcze nie koniec!