Tekst: Magdalena Paśniczek
Zdjęcia: Szymon Kucharski, Magdalena Paśniczek


Co mają wspólnego koty, marmur i Stalin, czyli Pałac Kultury i Nauki od piwnic po dach..

Dnia 21 czerwca 2016 r. grupa zwyciężczyń tegorocznego konkursu varsavianistycznego, w składzie: Joanna Gruca, Ewelina Jarosz, Małgorzata Król, Magdalena Paśniczek, Wiktoria Wojtczak oraz wychowawca i opiekun grupy, prof. Szymon Kucharski, odebrali główną nagrodę wspomnianych zmagań – wycieczkę po Pałacu Kultury i Nauki. Nie była to jednak zwykła wizyta, tak jak i sam pałac okazał się miejscem kryjącym więcej, niż sugerowałaby to jego prosta socrealistyczna bryła.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od piwnic pałacu, w których zachowało się wiele maszyn produkcji radzieckiej, służących do obsługi budynku. Zostały nam również pokazane nowoczesne systemy chłodzenia i kontroli elektryczności, gdyż to właśnie w podziemiach pałac miał zarówno wcześniej jak i obecnie swoje „centrum dowodzenia”. Jak się jednak okazało, nie tylko ludzie są w zarządzie tego obiektu. Na piętrze czwartym pod poziomem ziemi znajduje się labirynt korytarzy, przeznaczony wyłącznie dla kotów, które niejako przejęły to terytorium, jednak pod czujnym okiem opiekunów z personelu PKiN. Również pod ziemią, zamiast legendarnych torów do Moskwy czy schronu przeciwatomowego, znajduje się obecnie muzeum poświęcone 60-leciu pałacu. Na wystawie można podziwiać różne sprzęty codziennego użytku z czasów PRL-u oraz dokumenty czy projekty, związane z powstawaniem tego budynku.

Jednak i wyjście na powierzchnię było pełne wrażeń. Pałac, z zewnątrz dość niepozorny, w środku opływa w kosztowności, między innymi marmur oraz materiały, marmur imitujące. Również wielkość tych pomieszczeń jest zadziwiająca, a z powodu symetrycznej konstrukcji, każda z odwiedzanych przez nas, niemałych sal ma swój lustrzany odpowiednik. Podczas wycieczki odwiedziliśmy m. in. salę im. Adama Mickiewicza, salę kryształową, salę marmurową, salę obrad warszawskich radnych czy też salę im. Mikołaja Kopernika.

Po omówieniu każdego z pomieszczeń zostaliśmy skierowani do wind, którymi udaliśmy się na szczyt budynku. Roztaczająca się stamtąd panorama stolicy niewątpliwie zapiera dech w piersiach. Tam też, po zrobieniu wielu pamiątkowych zdjęć, zakończyliśmy swoją wycieczkę, która bardzo pozytywnie nas zaskoczyła i skutecznie zmotywowała do wygrywania kolejnych konkursów pod przewodnictwem naszego niezastąpionego wychowawcy!